Opis
Pierwsze erupcje jej pasji ogrodniczej zastają Mojmira całkowicie nieprzygotowanego. Pewnego kwietniowego poranka budzi się – i ledwo udaje mu się uciec przed rozpaloną lawą pomysłów, próśb i (co zaskoczyło go najbardziej) żądań Hedviki. Jeszcze nawet nie zdążył zrobić sobie herbaty, a ona już upiera się przy tym, że nie będą używać oprysków chemicznych. Kiedy zdumiony Mojmir je śniadanie, Hedvika z zapałem opowiada mu o innym, nowym typie ogrodu. O ogrodzie, który będzie zgodny z naturą (oboje jednomyślnie twierdzą, że słowo ekoogród wtedy jeszcze nie padło, pojawiło się dopiero później). Zaspany Mojmir twierdzi, że potrafi sobie wyobrazić elektrownię, która nie jest w zgodzie z naturą albo spalarnię śmieci, która nie jest w zgodzie z naturą – ale nie ogród. Prawdę mówiąc, nie ma właściwie pojęcia, z jakich powodów jakiś ogród mógłby być z naturą sprzeczny. Hedvika natychmiast wyjaśnia mu jego wręcz szkolny błąd: czy widział może kiedyś w naturze takie absolutnie równe rzędy tui, jakie rosną wzdłuż płotów większości czeskich ogrodów? Albo czy natura zabija bielinki, żeby ich larwy nie zjadały upraw? Czy pozbywa się z trawy stokrotek i mniszków? Czy natura kosi trawnik dwa razy w tygodniu, niszcząc w nim wszelkie formy życia? Czy natura zakłada trawniki od płotu do płotu, tak że biedny jeż nie ma gdzie się schować? Czy natura korzysta z herbicydów, insektycydów i fungicydów, by co dnia zabijać w ten sposób miliardy niewinnych żuków?
I tak dalej.
Mojmir kiwa głową. Ostatecznie, jeśli pominąć te opary romantyzmu, brzmi to całkiem logicznie. Nie jest aż tak tępy, by tego nie przyznać. Nie sądzi, by bielinki czy stokrotki były niebezpieczne (w odróżnieniu od Buddy i młodych różdżkarzy). O ile mu wiadomo, bielinki ani stokrotki nie zakładają żadnych alternatywnych wspólnot, do których mogłyby zwabić Hedvikę. Bez herbicydów i im podobnych gówien obejdzie się bez wątpienia. No bo czy to się je? Nie je. Więc nie ma problemu. No a przede wszystkim: kto się bawi, ten nie rozrabia…
– Zgoda, kochanie. Popieram pomysł naturalnego ogrodu.
Hedvika obejmuje go i całuje. Warto było choćby dlatego – myśli Mojmir.
– Kto zabije choćby jednego żuczka, będzie miał ze mną do czynienia – szepcze swojej żonie do uszka.
(fragment powieści)